NAZEWNICTWO

Historia nazewnictwa

Mimo już około ćwierć wieku historii powerizerów i około 20 lat komercjalizacji produktu, nadal nie ma jednoznacznych nazw nawet najbardziej oczywistych pojęć.

Najbardziej, albo to absolutnie najbardziej popularnym słowem jest: poweriser.

Bezwzględnie i bezdyskusyjnie. Dlaczego? A to dlatego, iż to pod taką marką pojawiły się pierwsze skaczące szczudła na rynku światowym w dużych ilościach. Wcześniej w Niemczech były one produkowane, natomiast ich ilość była tak znikoma (wręcz garażowa), że tylko maleńka garstka osób w ogóle wiedziała o istnieniu takiego cuda.

Poweriser był nazywany przedmiot, poweriser była nazywa również aktywność jak i sport. Troszkę jak w Polsce swego czasu adidasy czy na całym świecie cola.

Sport jako taki, z czasem, w wyniku powstania niewielkiej społeczności (już się rozpadła) zaczął być niefortunnie nazywany powerbockingiem od nazwiska wynalazcy.

Moim zdaniem najwłaściwszym w tej chwili określeniem, i w wielu miejscach powszechnie stosowanym, jest powerbouncing.

Natomiast same osoby korzystające z powerizerów są nazywane jumperami i skoczkami, choć nie jest to precyzyjne określenie, gdyż nawet z założenia sprzęt ten nie miał służyć tylko i wyłącznie do skakania, a miał mieć znacznie szersze i powszechniejsze zastosowanie.

Ale o tym i wielu innych kwestiach więcej w swoim czasie.


Kangury - ciekawostka

Skaczące szczudła od samego początku kojarzyły się wszystkim z kangurami, co również przyjęło się w Polsce, gdzie sam sprzęt jak i osoby z niego korzystające, były określane kangurami czy kangurkami. Nawet media podchwyciły tę nazwę i nieco ją wypromowały.

Natomiast rozmawiając z totalnymi laikami bardzo często słowo "kangury" jest używane jako klucz do przełamania lodów i wywołania właściwych skojarzeń, bo siłą rzeczy, przez kilkanaście lat została w Polsce wykonana potężna praca promocyjna, aby powerisery zaistniały w ogóle w świadomości.

Ciekawostką natomiast jest fakt, iż w połowie pierwszej dekady XXIw. opracowałem, w porozumieniu z jednym z producentów, logo czerwonego kangura i nazwę "POWER-X". Także już wtedy, na samym niemal początku istnienia sprzętu rodziła się szansa na stworzenie nieco innej, może bardziej powszechnej percepcji produkowanego sprzętu i aktywności fizycznej. Pomysł jednak wówczas nie wypalił, także nie wiemy (być może jeszcze), czy by chwycił, czy nie :)

Natomiast na wielu eventach skoczkowie poweriser w całej Polsce wywijali do refrenu Liroya "skaczcie do góry (...) jak kangury".